Daria i Krystian chcieli od początku aby ich sesja odbyła się nad morzem, po ślubie wymyśliliśmy kilka fajnych, odmiennych koncepcji na sesję, ale widocznie tak musiało być, że żadna z nich ostatecznie z przyczyn od nas niezależnych nie wypaliła. Tym sposobem wróciliśmy do początku i pojechaliśmy tam, gdzie jeszcze żadna moja Para nie była ze mną. Ba, niemalże nikogo nie było tego dnia w tym miejscu, choć wykonywaliśmy tą sesję w środku sezonu wakacyjnego. Już po drodze mieliśmy piękne okoliczności przyrody, ale chyba największym plusem naszej lokalizacji była intymna atmosfera na plaży, gdzie nie było żywej duszy.
Welon przepadł na dnie Bałtyku, nieomal zgubiliśmy się wracając po zachodzie do auta, ale i tak było warto i wynagrodziliśmy sobie trudy sesji wizytą w maczku… I’m lovin it!